Moja mała spalinówka Zastal 410d nabiera kształtów 🙂
Przedział silnikowy pomalowałem białym podkładem polimerowym od AK Interactive, bo akurat Mr.Hobby nie miałem pod ręką. Podkładu akrylowego używam głównie do figurek, które maluje moja córka – tam sprawdza się świetnie. Odradzam jednak jego stosowanie na kartonie – zwłaszcza na większych powierzchniach. Niestety jest on na bazie wody i nie schnie za szybko, w związku z czym może nam pofałdować powierzchnię części 🙁 Ja zauważyłem małe odkształcenie w górnej części poszycia 🙁
Ścianki kabiny przeszkliłem rezygnując z trzeciej warstwy papieru z otworami na folię (taki patent zaproponował Adaś w wycinance). U mnie trzecia warstwą jest po prostu folia. Użyłem zgrzanej folii do laminarki. Bardzo mi przypadła do gustu, bo jest w miarę sztywna przy niewielkiej grubości (jest nieco cieńsza niż folia z okładek do bindownicy).
Pomalowałem też wstępnie czołownice. Jako, że moja lokomotywa ma nosić ślady ciężkiej pracy na bocznicy, postanowiłem poobijać ją trochę i zrobić efekt złuszcznonej nieco farby. Posłużyłem się płynem do robienia takiego efektu: AK Heavy Chipping acrylic fluid . Trzeba z nim uważać, bo daje bardzo mocne odpryski. Mam wrażenie, że w tworzeniu efektu odłażenia czarnej farby z żółtego podłoża nieco przesadziłem, ale może uda się to nieco stonować zakurzeniem i nie będzie się tak rzucać w oczy.
Sama technika nie jest skomplikowana. Załóżmy, że będziemy robić czarną farbę (wierzchnią) odłażącą z żółtej (spodniej).
- Malujemy podkładem element;
- malujemy element kolorem żółtym (spodnim) – może to być farba akrylowa – i czekamy do pełnego wyschnięcia;
- nanosimy na element warstwę płynu Heavy Chipping (pędzlem lub aerografem) i czekamy aż wyschnie;
- malujemy element farbą czarną (wierzchnią) musi być akrylowa;
- powierzchnię farby wierzchniej moczymy wodą (np. przy pomocy pędzla);
- drapiemy lub szorujemy zmoczoną farbę wierzchnią wykałaczką, pędzlem o ostrym włosiu, ostrą gąbką, czy co tam mamy pod ręką;
- zostawiamy element do pełnego wyschnięcia
- zabezpieczamy powierzchnię cienką warstwą lakieru bezbarwnego (w zależności jakich chcemy potem używać efektów: akrylowego lub emaliowego) lub sidoluxu (jeśli ktoś używa tego specyfiku jako warstwy rozdzielającej).
Zderzaki najczęściej robię z nawiniętego na pręcik cienkiego papieru (posługuję się papierem milimetrowym, bo ułatwia precyzyjne wycinanie). Łatwiej wtedy zgubić szew, który powstaje przy sklejaniu ich z kartonu. Śrubki – jak zwykle – od Mario Modelario.
Powstała też podstawa pulpitu sterowniczego. Postanowiłem spiąć wszystkie siły i wykonać ażurek, który był narysowany. Dziurki mają jakieś 0,6–0,7 mm 🙂
A postawiwszy wszystko “na sucho” na właściwych miejscach otrzymamy takie cuś, co już przypomina lokomotywę.