Przejeżdżając dzisiaj przez Pleszew wraz z rodzinką nie mogłem sobie odmówić wizyty na stacji kolejowej ku radości moich pociech i nieradości mojej lepszej połówki.
Na torze stał sobie wygrzany w wiosennym słońcu składzik Lyd1-253 wraz z wagonem osobowym pieszczotliwie zwanym Rumunem, a na peron tuż przy budynku podstawiał się przygotowany na jutrzejsze jazdy Mbxd2-216, który rozkosznie mruczał swoim silnikiem.
Dzięki uprzejmości maszynisty, mogłem wraz z dzieciakami zwiedzić wagon motorowy. Fajny klimat, iście z lat PRL-u. Drewniane ławki, aluminiowe popielniczki i kosze, napisy w stylu “nie wychylać się” i wszechobecna farba olejna w pięćdziesiątej szóstej warstwie.
Strasznie mi i moim pociechom się to wszystko podobało. Nawet mogliśmy usiąść na chwile w kabinie maszynisty. Widać radość na buziakach, czyli wycieczka udana 🙂
Na stacji oprócz mojego ukochanego taboru wąskotorowego stały jeszcze trzy lokomotywy normalnotorowe w koszmarnym, błękitnym malowaniu SKPL. Cóż, o gustach się nie dyskutuje…
Na stacji trwały prace związane z rozbiórką jednego z torów (niestety ze splotem 3-szynowym) i przy okazji zrobiłem kilka zdjęć jak wygląda koziołek oporowy “od podszewki”. Leży sobie bidula na ziemi i czeka na swój dalszy los…
Zapraszam wszystkich do odwiedzenia tego klimatycznego miejsca, tym bardziej, że zarówno wagon motorowy, jaki spalinówka z osobowym prowadzą regularne przewozy pasażerskie do Kowalewa. Można się przejechać, kliknąć miliony zdjęć, poczuć to bujanie, usłyszeć stukot kół i warkot silnika niespiesznie jadącej bany.
Jedna myśl nt. „Marcowa wizyta na pleszewie banie.”
Ale fajny klimat 🙂 Zazdroszczę Wam.